„Twardy orzech do zgryzienia… ale pyszny do przełknięcia”
Ciężki dzień, ciężki trening. Założę się, że o tej porze większość z Was właśnie tak pomyślało. Bez obaw, jutro piątek. I weekend. A po weekendzie poniedz… przepraszam. Po weekendzie znowu weekend 🙂
No, ale o co mi to chodziło… właśnie, wiem.
Skoro ten dzień i trening wytrwaliśmy trzeba sobie sprawić jakąś nagrodę.
Dziś egzotycznie. Potrzebujemy:
- 1 cały kokos
- 200 gram twarogu
- szklanka mleka
- łyżeczka miodu naturalnego
Kokosa otwieramy. Jak? No dobra, powiem Wam 🙂
Jedna z trzech ciemnych kropek na jego czubku jest na tyle miękka, że można ją spokojnie przebić korkociągiem/nożyczkami/nożem. Robimy dziurkę i cenną wodę kokosową przelewamy do szklanki.
Tutaj ciekawostka z kategorii „wiedza bezużyteczna” – można spokojnie ten płyn wtłoczyć w Wasz układ krwionośny – jego skład jest niemalże identyczny jak osocze krwi, więc awaryjnie można go stosować jako domowa kroplówka!
Gdy woda spłynie następnie otwieramy całość. Jak? Najlepiej solidnym uderzeniem w ziemię (uwaga na panele!). Amerykańscy naukowcy twierdzą, że w 9 na 10 przypadków kokos pęka. Niekoniecznie w pół 🙂
Wodę mieszamy z mlekiem, dodajemy twaróg, miód i mieszamy. Kilkanaście sekund wystarczy i czym prędzej przelewamy do naszego utworzonego przed chwilą naczynia – czyli szklanki kokosowej. Oczywiście idziemy spożyć tego drinka na wcześniej przygotowany leżak na balkonie.
Co z tego, że zimno? Ma być egzotycznie!