Reklamy przyzwyczaiły nas, że pośród wielu kiepskiej jakości warzyw i owoców w supermarketach znajdują się też prawdziwe „bio” i „organiczne” perełki. W praktyce jednak żaden certyfikat nie daje pewności co do pochodzenia i realnych wartości odżywczych.
Co grozi tym, którzy jedzą sklepowe warzywa i owoce?
Na pewno jedzenie „pryskanych” warzyw i owoców nie będzie niosło ze sobą żadnych negatywnych skutków: cała ta „chemia” nie jest szkodliwa, zresztą tylko śladowe jej ilości mogą pozostawać na warzywach czy owocach. Problemem w tym przypadku jednak nie jest to, co się do organizmu dostarcza, ale raczej to, czego cały czas będzie brakowało. Tu już lista będzie dłuższa, bo absolutnie zawsze przy produkcji na skali przemysłowej rośliny będą sztucznie popędzane, żeby plony były jak największe i jak najszybciej. Nadal nie staną się od tego szkodliwe, ale na pewno nie zdążą zmagazynować wielu korzystnych związków mineralnych ani organicznych.
Slow food to świetna moda, ale…
Żeby utrzymać formę, coraz więcej osób staje się zwolennikami mody na slow food. To jednak nadal niczego nie daje, jeśli podstawą diety są gotowe kanapki ze sklepu czy przemysłowo produkowane owoce i warzywa. Żeby odkryć ducha całej tej idei, trzeba po prostu kupić sobie na przykład Growbox (taki jak ten: https://www.progrower.eu/pl/153-growbox-zestaw-do-uprawy), albo podjąć ryzyko uprawy pewnych gatunków w doniczkach.
Więcej zdrowych korzyści ze zdrowych owoców
Czy warto kupować całe zestawy do uprawy domowych warzyw lub ziół tylko ze względu na ich większą wartość odżywczą? Najpewniej tak, ale gdyby komuś ten powód nie wystarczał, to można podać parę innych dowodów na to, że domowa uprawa pozwala być fit. Trzeba usystematyzować swoje domowe obowiązki, lepiej się zorganizować i uporządkować listę zadań do wykonania, żeby zmieściła się tam jeszcze pielęgnacja roślin.
Domowa uprawa to również sposób na uwolnienie napięć po całym dniu, a to z kolei pozwala wyeliminować również fizyczne objawy stresu. A na koniec warto wspomnieć o tym, że można po prostu poczuć się lepiej, karmiąc się świeżą papryką czy własnym pomidorem, a przy okazji świadomością, że właśnie zrobiło się kolejny krok w stronę oderwania się od komercyjnego tempa narzuconego przez sklepy i dostawców. Czyli właściwie otrzymuje się zupełnie gratis wszystkie korzystne skutki posiadania własnego ogródka, tyle że tym razem w wersji całkiem „mini”.
Artykuł przygotowany przez partnera serwisu